oczami refleksologa…
Przyjaźń i refleksologia dla mnie jest bezcenna.
Jak można nie kochać “przyjaciółki refleksologii”, która uratowała mojemu mężowi życie. Byłam wtedy 3 tygodnie po kursie I stopnia w Warszawie. Mąż zafundował sobie zawał serca. Natychmiastowa pomoc moja i córki poprzez pracę na stopach i dłoniach – ból w klatce piersiowej ustąpił. To było 17 lat temu. Dostałam wtedy kopa, a zarazem skrzydeł i mobilizacji. Dzięki spotkaniom na następnych kursach i warsztatach, zawiązała się wspaniała przyjaźń z refleksologami. Możemy na siebie liczyć, w miarę możliwości odwiedzać się i wymieniać doświadczenia i to jest cudowne.
Bardzo cenię pracę z ludźmi. Cieszy mnie kiedy powierzają mi swoje stopy czy ręce. Pracując na nich pomagam im i to jest piękne. Cały czas się uczę i doświadczam czegoś nowego.
Dzięki zabiegom poznałam wartościowe osoby i praca na ich stopach i dłoniach w pewnym stopniu dowartościowała mnie, nauczyła pokory, cierpliwości, intuicji i mądrości życia.
Najważniejsze to udzielić komuś pomocy, uwolnić od bólu, po prostu szukać zdrowia.
I to cieszy. Osoby przychodzące na zabieg traktują mnie jak kogoś bliskiego i z wzajemnością.
Przyjaźń i Refleksologia będą zawsze szły razem.
Ela Czekańska – nauczyciel refleksologii