Przyjaźń i refleksologia – wpis 8

oczami refleksologa…

Moja przygoda z refleksologią zaczęła się od miłości.
Kochając swoją rodzinę i chcąc troszczyć się o nich jak najlepiej, rozpoczęłam kurs I stopnia dla ich zdrowia i dobrego samopoczucia. Już w trakcie kursu odkryłam pasję do refleksologii, a gdy zaczęłam odnosić pierwsze małe sukcesy w pomocy innym, zakochałam się po uszy w tej naturalnej metodzie przywracania równowagi organizmu. Dlaczego? Choć brzmi to jak frazes, jestem człowiekiem, który kocha innych ludzi. Zależy mi na nich i chcę im pomagać, a szczególnie boli mnie ludzki ból i cierpienie. Refleksologia dała mi narzędzie do tego, by nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Dała mi spełnienie.

zdj-z-f-10Mówi się, że prawdziwa miłość nie może istnieć bez przyjaźni. Głęboko wierzę, że to prawda – mój mąż i moje dzieci to także moi wspaniali przyjaciele.
Czy przyjaźń, podwalinę miłości, odkryłam także w refleksologii? Nie będę pewnie jedyna, która powie, że tak. Realizuje się ona na dwóch wymiarach, bardzo cennych dla mnie.

Jako pierwszy wymiar wskażę przyjaźń, która pojawiła się pomiędzy mną a innymi refleksologami. Gdy zaczynałam kurs, byliśmy niewielką grupą pasjonatów poszukiwania naturalnych metod pomagających utrzymać lub przywrócić zdrowie. Choć spotykaliśmy się oficjalnie raz na pół roku, z niektórymi osobami, choć dzieliła nas spora odległość, regularnie rozmawiałam telefonicznie i pisałam. Dzieliłyśmy się swoimi przemyśleniami, obawami, ale także troskami i radościami dnia codziennego. W gronie refleksologów są osoby, o których mogę z dumą powiedzieć, że są moimi przyjaciółmi. Nieraz zupełnie bezinteresownie dały mi dowody, że i ja dużo dla nich znaczę.

Uważam to za niezwykły przywilej, że nasza więź, choć rzadko mamy czas się spotkać, jest naprawdę bliska.
Ale jest też „ta druga” przyjaźń – to więź, która nawiązuje się pomiędzy refleksologiem a pacjentem. Osoby, które przychodzą regularnie na zabiegi często zaczynają opowiadać mi o sobie, zwierzać się ze swoich problemów, lęków i marzeń. Zabieg często przestaje być tylko pracą na stopach, jest też czasem, który ja całkowicie poświęcam tej osobie. Chcę, by przez ten czas czuła się zaopiekowana i ważna, czuła, że komuś zależy na niej i jej stanie zdrowia. Przez lata mojej praktyki razem z moimi podopiecznymi cieszyłam się więc z narodzin upragnionego dziecka, ślubu, zdania egzaminów czy powrotu do zdrowia. Z sukcesów małych i dużych. Dostawałam własnoręcznie upieczone ciasteczka, życzenia na święta, laurki i bukieciki kwiatków przynoszone przez małych pacjentów do gabinetu. Byłam ulubioną ciocią Ilonką, powiernicą nastolatki i wsparciem dla matki zamartwiającej się stanem zdrowia dziecka. Dzięki temu, że ich umysł i emocje otworzyły się przede mną, mogłam pracować z całkowicie rozluźnionym człowiekiem, który wiedział, że jest bezpieczny, że moja praca służy jego zdrowiu, a ewentualny ból jest drogą, którą przechodzimy razem w kierunku zdrowia jego ciała.

Refleksologia jest moim sposobem na życie – codziennie w moim gabinecie realizuję swój mały wkład w to, by świat stał się lepszym miejscem, gdzie ból i cierpienie nie będą determinowały ludzkiego życia. Ale refleksologia dała mi też o wiele więcej. Dała mi poznać wspaniałych ludzi, którzy kształtują mnie każdego dnia.

Ilona Jaroszewska – nauczyciel refleksologii

Scroll to Top