Dziadzia, nóżki…

Witajcie!

Zainspirowany przez naszą Wandę oraz jej wybór tematu na najbliższe warsztaty, postanowiłem skreślić kilka słów o tym: „Jak refleksologia wpłynęła i nadal wpływa na moje relacje z jak dotąd jedynym wnusiem” 🙂

… Kiedy Szymon urodził się 4 lata temu, miałem niesamowity zaszczyt, przyjemność i okazję dotknąć, rozgrzać i pouciskać jego kilkudniowe stópki. To był wtedy i jest jak dotychczas, mój najmłodszy „pacjent”! Do dziś trudno mi zapomnieć, co wtedy czułem. Z jednej strony, to mój pierwszy wnuk! Jestem dziadkiem! A z drugiej, znając już podstawy refleksologii, mogłem nacieszyć się widokiem najmniejszych i najśliczniejszych stópek, jakie widziałem od czasu narodzin moich dzieci. Lecz wtedy, kiedy one się rodziły zupełnie nie byłem świadomy mocy, która kryje się w stopach. Teraz patrzyłem na te stópki zupełnie inaczej. Teraz już wiedziałem, że to malutkie wrota do zdrowia mojego wnusia. Już przy pierwszym leciutkim dotyku Szymon się uśmiechnął! Tak, on wie, on rozumie. CUD jego osoby właśnie został obudzony!

dziecko1… Niesamowite wrażenie, które pamiętam do dziś!

… A potem Ola, jego mama! Szybka „instrukcja obsługi” małej stópki. Głowa, płuca, brzuszek … Kiedy, jak … bo dzieli nas odległość. 150 km to niby nie dużo, ale czasem interwencja musi być szybka, więc mama powinna wiedzieć. Będzie radzić sobie z kolkami, gorączką, bolącym brzuszkiem i innymi „plagami” jakie spadną na malutkie ciałko jej synka! Daje radę!

… ale Szymek rośnie. Rosną też jego potrzeby. On już wie, że w razie czego może liczyć na swoją mamę lub dziadzia. Każda nasza wizyta, każde spotkanie wiąże się z nawet króciutkim „robieniem” stópek. Wiele nie trzeba by urwis był zadowolony! Dzieciak myśli zero/jedynkowo: nie/tak, dobrze/źle. Wie, że refleksologia (choć przecież nie zna tego słowa) pomaga. I zaczyna się ten niesamowity spektakl. Wnusio/dziadzio i te jego ruchliwe nóżki. Jeszcze nie mówi, ale na mój widok przebiera nóżkami. I uśmiecha się, gdy zaczynam „opracowywać” stópki.

… Mija rok, pierwsze, dumne zdjęcie na fotelu, w gabinecie (nawiasem mówiąc, jedno z głównych na moim profilu na Facebooku). Moja fotografia nr 1!. Jak zwykle, na twarzy trochę zdziwienia, zainteresowania, zadowolenia! Aż po raz pierwszy usłyszałem: „Dziadzia, nóżki!”. Miód na moje serce. To był dobry wybór zawodu. Refleksologia nie zna granic, również tych związanych z wiekiem. Później będę słyszał te słowa przez internet, podczas rozmowy w Messengerze, do kamerki: „Dziadzia, nóżki!” i buch na pupę, a skarpetki w rękach! CUD-o!

… Mijają latka, są kolejne zdjęcia w gabinecie. Ale już nie on jest pacjentem. Mama, ciocia, babcia i … dziadziu! A Szymon … dumny terapeuta/refleksolog, skupiony, poważny. Pamiętasz Wando, jak zapytałaś:” Czyżby rośnie nam nowy refleksolog?”. Mam nadzieję, że to prorocze słowa! Może i on będzie kiedyś pomagał swoim dzieciom, wnukom, gdy te będą miały problemy z zębami, kupką, zatkanym noskiem czy anginą. A może też i swoim dziadkom?

… Podbudowany wynikami pracy z wnukiem, teraz, przy każdej okazji zachęcam mamy do poznania refleksologii zarówno dla siebie, ale przede wszystkim dla swoich maluchów! „Tak, refleksologia jest także dla ciebie!” mówię, nachylając się nad napotkanym wózeczkiem! 🙂 Tak, mamo! pomóż swojemu skarbowi! Bez tej całej chemicznej karuzeli, jaka nas dzisiaj otacza! Poznaj CUD ciała swojego dziecka, poznaj CUD jego małych stópek, rączek, buzi. POZNAJ CUD REFLEKSOLOGII!

… dzięki Wando, że jesteś! Dzięki, że mnie nauczyłaś!

Marek Michał Sochacki – dyplomowany refleksolog stóp, rąk, twarzy i głowy

PS – kolejna pociecha w drodze! Hurrrrra!

Scroll to Top