Przypadki chodzą po ludziach – mnie również nie omijają. W sklepie szukałam butów na najwyższej półce, nie zauważyłam na podłodze metalowego stołka i dwukrotnie walnęłam się nim w kość piszczelową nogi. Potworny ból przeszył całe ciało, o mały włos nie straciłam równowagi.
Skończyło się oglądanie bucików, natychmiast zaczęłam pracę na odpowiadającej ręce, między nadgarstkiem a łokciem. Nietrudno było znaleźć, bo ból w ręce również silny o dosyć dużej powierzchni. Co chwilę pocierałam ręką, puchnącą w oczach powierzchnię bardzo bolącej już nogi. Teraz jak najszybciej dojechać do domu i zacząć działać.
Refleksy odpowiadające na ręce rozpracowałam, są już gorące i opuchnięte. Nie mogę więcej pracować na nich. Po 15 minutach w domu, zrobiłam okład z oleju rycynowego na całą powierzchnię opuchniętej bolącej kości piszczelowej i mięśni wokół. Owinęlam bandażem. Po około godzinie ból zaczął się zmniejszać. Wieczorem ponownie świeży okład z oleju rycynowego, aby w ciągu nocy krwiobieg wewnętrznie doszedł do równowagi.
Rano, po odwinięciu bandaża jest fioletowy ślad uderzenia samej kości, cała opuchlizna nogi zginęła, czuję jedynie delikatne zranienie. Ponownie świeży okład, około południa nie ma żadnego bólu nogi, ale refleksy odpowiadające w rękach wciąż bolesne. Wymagają jeszcze starannej pracy.
Takie drobne wydarzenie codziennego życia powinno w nas wzbudzić siłę działania dla samego siebie, a nie szukania wsparcia u pracownika sklepu, potem pomocy lekarskiej, czekanie w kolejkach, cierpienia jakie są tym wywołane. W końcu jesteśmy refleksologami nie tylko dla innych, ale i dla samych siebie również.