Ostatnio chodziłam na środowisko do starszej Pani po udarze przebytym kilka, może kilkanaście lat temu, zanik kory mózgowej, siedząca na wózku, przykurcze rąk i nóg, wieloletnie dolegliwości i ataki nerwu twarzowego.
Środowisko, czyli rehabilitacja w domu: masaż kończyn górnych i dolnych oraz ćwiczenia.
Ostatni, 10 raz byłam u Pacjentki w domu, po wykonaniu czynności rehabilitacyjnych usiadłam do wypicia herbatki po pracy.
Patrzymy wraz z domownikami, nagle Pani Helena dostała ataku nerwu twarzowego silne zaczerwienienie twarzy, „wykręcenie” twarzy, niesamowity ból gdzie praktycznie i w normalnych okolicznościach nieruszające się ręce wykonały ruch zbliżający się do twarzy z tak ogromnego bólu.
Synowa chcąc uniknąć nie przyjemnej sytuacji patrzenia na te ” męki” Teściowej chciała wyjechać z wózkiem do drugiego pokoju, syn Pani Heleny pobiegł po tabletkę przeciwbólową, a ja nie zważając na innych „zeskoczyłam” z krzesła i zaczęłam obustronnie swoimi kciukami pracować na obu kciukach cierpiącej kobiety. Czerwoność twarzy minęła w ciągu kilkunastu sekund, po chwili mijało wykrzywienie ust i całej prawej strony twarzy- a ja uciskałam kciuki. Ten widok, który zobaczyłam w oczach Pani Heleny był najprzyjemniejszą rzeczą jaką można sobie wyobrazić – uśmiech i radość Kobiety, która potrafi już tylko powtórzyć pojedyncze słowa był niesamowity.
Pytam boli? Odpowiada – boli, ale z uśmiechem na ustach, czyli wiem, że nie boli twarz, a kciuki na których pracuję.
Taka radość starszej schorowanej osoby patrzącej ze zdziwieniem i nie wiedzącej co się dzieje, ale świadomej ustępującego bólu to jak radość dziecka patrzącego na widok matki.
Niesamowite naprawdę – mała rzecz niewielki wysiłek, a radość w oczach jak promyk słońca w pochmurny dzień 🙂
Cieszę się, że znam refleksologię 🙂