Pod koniec wakacji otrzymałam telefon z zapytaniem czy mogę przyjść na zabieg refleksologii do dziecka w szpitalu?
Tak mogę, ale co się stało dziecku? Ile ma lat?
Ma 6 lat i jest w śpiączce, ma niedotlenienie mózgu z powodu topienia się w jeziorze. (Dowiedziałam się że wyciągnął go z wody młody chłopak, który udzielił mu prawidłowo pierwszej pomocy 30 nacisków/3 wdechy – jak dobrze że on tam był!)
Poszłam i zobaczyłam przestraszonego chłopczyka z zaciśniętymi rękami pod brodą, całego naprężonego jak struna, podpiętego do urządzeń monitorujących, kroplówek i sondy. Często miał ataki prężeń, wysokie tętno 140-160. Pani doktor pediatra-neurolog zgodziła się na zabiegi refleksologii a nawet sama zaproponowała rodzicom wezwanie refleksologa (oby więcej takich lekarzy). Potem się dowiedziałam od Pani doktor, że sama doświadczała takich zabiegów i wie jak działają. Zamiast wprowadzać kolejne leki rozluźniające włączono refleksologię.
Stopy chłopca były suche i pomarszczone, mięśnie napięte, paluszkami nie dało się poruszać, ani stopą w stawie skokowym, ani w kolanach. Pierwszy zabieg był bardzo trudny do wykonania, musiałam dostosować się trudnych warunków a chłopczyk poznać się ze mną. Teraz to wiem, że się poznawaliśmy nawzajem. Zaczerwieniła się skóra na wewnętrznej krawędzi stopy i kostki (kręgosłup, pęcherz moczowy). Całe stopy twarde. Zabieg trwał ok. 1,5 godz, były często przerwy przez ataki.
Następny zabieg dwa dni później i już mam od mamy chłopczyka dobre informacje. Dziecko się wyciszyło, mniej ataków, lepiej spało ok. 4 godzin bez ataku. Rodzice spróbowali podać mu posiłek łyżeczką (była sonda) i POŁYKAŁ SAMODZIELNIE. Wykonuję cały zabieg na stopach i dodatkowo na dłoniach.
Sobota, Kostia ma dobry dzień, w trakcie zabiegu nie miał ataku prężeń. Ataki są rzadsze i krótsze, w nocy śpi spokojniej i dłużej. Stopy reagują delikatnym ruchem w momencie nacisku na punkt przysadki mózgowej, prawa stopa sama delikatnie się poruszyła!!! Znowu czerwona skóra na miejscu pęcherza moczowego. Dodatkowo pomasowałam na głowie przyczepy na kresie dolnej i dłonie.
Wtorek, miał ciężką noc, dużo ataków, stwierdzono stan zapalny pęcherza (to zaczerwienienie na stopie to było to!) Początek zabiegu wyciszył go, ale na lewej stopie znowu pojawiły się prężenia. W trakcie ataków wracałam na palce (przysadka) i odginałam je do góry i masowałam brzuch (sposób mamy), prężenie ustępowało. Dołożyłam do tego sposobu uciski na punkty od przepony i miałam wrażenie, że też działa odprężająco, ale za chwilę przekonałam się że to nie działa. Niestety dzisiaj ciało nie pokazywało żadnych reakcji przy naciskaniu receptorów zwykle bolesnych (przysadka mózgowa, splot słoneczny, nerki). Pomasowałam przyczepy mięśni na głowie i szyję (były tam ogromne napięcia mięśniowe).
Kolejny zabieg, po ciężkiej nocy, dużo prężeń i w trakcie zabiegów również. Jakby mało było problemów to okazało się, że trzeba było usunąć mu zęby mleczaki.
Często wchodziłam na receptory szczęki na dużych paluchach, oczywiście zrobiły się bordowe. Ale stopy się zmieniły, stały się miększe, mogłam pokręcić kółka paluszkami a nawet w kostce!!! Wreszcie wyczuwam złogi. Zaczerwieniły się miejsca odpowiedzialne za płuca, zaczęło chrupać na piętach, oj jak chrupało.
Po kolejnych dwóch dniach, noc była bardzo dobra spał 6 godzin nieprzerwanie (mama też wypoczęta, pierwsza taka noc od 2 miesięcy). Pęcherz wyleczony lekami, zaczerwienienie na stopie mniejsze. Dziąsła po usunięciu 4 zębów prawie zaleczone. W trakcie zabiegu miał prężenia ale już małe i krótkie. Zrobiłam jeszcze dłonie ponieważ nie wszędzie mogłam wejść na stopie gdyż był wenflon i czujnik. Szyja też była masowana. Pomyślałam że trzeba zrobić zabieg refleksologii na twarzy i głowie, wyczułam tam ogromne złogi na potylicy. Zaproponowałam to rodzicom i wyrazili zgodę.
Trzy dni później przystąpiłam od razu do refleksologii twarzy ale Kostia zaczął się napinać, chować głowę w lewą stronę poduszki a twarz aż robiła się fioletowa jakby ze złości. Zrezygnowałam z zabiegu i powiedziałam, że skoro nie chce na twarzy to wracam na stopy. Chłopczyk natychmiast się uspokoił i na swój sposób rozluźnił. Zdumiewające ale on się tak ze mną komunikował, w ogóle to mam wrażenie że chłopiec „uciekał” od bólu i nowości. Ale to temat dla psychologa.
Umówiłam się z chłopcem że jak zrobię zabieg na stopach to potem „poszukamy guziczków” na twarzy – ja z nim cały czas rozmawiałam i mówiłam co robię. Pozwolił, zrobiłam pierwszą część relaksującą. Efekt mnie zaskoczył i nie tylko mnie, tato równie był zdumiony. Dziecku puls spadł do 125, paluszki u rączek rozluźniły się, ramionka też a główką sam przekręcił w prawą stronę, po czym wzrok skierował na prawą ścianę. Po zabiegach spał głębokim snem jak nigdy, ale niestety nie długo bo miał za godzinę rehabilitację. Po rozmowie z rehabilitantką dowiedziałam się, że dziecko robi ostatnio duże postępy w ćwiczeniach i że praca z nim jest łatwiejsza bo można poruszać rękami i nogami.
W sumie wykonałam 14 zabiegów refleksologii na stopach i 3 na twarzy i głowie. Rodzicom zależało na poprawie stanu zdrowia na tyle, aby można go było przewieźć do specjalistycznego szpitala skąd pochodzą czyli do Warszawy. Udało się nam to osiągnąć i z końcem września chłopczyk jest już w Centrum Zdrowia Dziecka gdzie przechodzi intensywną rehabilitację i leczenie. Poprawa jest ogromna jednak nadal jest w stanie śpiączki, jest zapisany na konsultacje do Kliniki BUDZIK. Rodzice mają kontakt do refleksologa w Warszawie którego na pewno poproszą o dalsze terapie.
Po tym doświadczeniu mam jeszcze większą wiarę w siłę refleksologii, wprawdzie zawsze widzę dobry wpływ na pacjenta ale w tym przypadku było coś niespotykanego. Inna forma komunikacji, drobiazgi ledwie zauważalne i spektakularne. Nie opisywałam wszystkiego bo tego było sporo ale w skrócie:
- pobudzanie do pracy nerek, pęcherza moczowego,
- pomoc w zaparciach,
- przywracanie funkcji połykania i odkasływania,
- uspokajanie oddechu,
- wyciszanie serca (refleksologia na twarzy punkt na nosku – puls natychmiast się obniżał).
W czasie naszych spotkań poty oblewały mnie i jego. Powiem wam, że było warto!