Pani Bogumiła (lat 70), zgłosiła się do mnie z powodu poważnych problemów z kręgosłupem. Lekarz prowadzący doradzał operację, na którą nie bardzo chciała się zgodzić. Starała się być bardzo dzielna i odporna na ból, chociaż w przypadkach dłuższych i większych dolegliwości sięgała po leki przeciwbólowe.
Od razu umówiłyśmy się na serię zabiegów, które rozpoczęłyśmy jeszcze przed świętami. Jednak z powodu przerwy świątecznej, wyjazdu Pani B., tak naprawdę systematyczne spotkania ruszyły w połowie stycznia 2015 roku, a wraz z nimi powolna, ale systematyczna przemiana pani B. Spotykałyśmy się dwa razy w tygodniu.
Rzeczywiście refleksy całego kręgosłupa okazały się być dość bolesne, a szczególnie te na lewej stopie, praca na odcinku piersiowym przypominała rzeźbienie w glinie, a zewnętrzna krawędź lewej pięty kryła niesłychanie bolesne i trzeszczące miejsca, jednak nadbudowane przez lata blokady z każdym zabiegiem ustępowały. Dolegliwości bólowe również. Leki przeciwbólowe poszły w odstawkę. Oczywiście oprócz problemów z kręgosłupem wyszły na jaw inne sprawy, na przykład uzależnienie od słodyczy (nadkwasota) i co za tym idzie spora nadwaga.
Bolesne były również refleksy wątroby i żołądka, sporo czasu potrzebowałam na rozpracowanie dużego palucha i pozostałych palców, podkurczonych, z nagniotkami po zewnętrznej stronie. Mocno zablokowane były refleksy okrężnicy zstępującej, poprawiło się wypróżnianie.
Pani B. jest bardzo miłą i kontaktową osobą, a więc podczas zabiegów wypytywała o różne sposoby poprawy kondycji i zdrowia. Wyznała, że w młodości uprawiała wyczynowo kajakarstwo i ma świadomość, jak ważną rolę w utrzymaniu dobrego zdrowia pełni ruch i utrzymanie ciała w dobrej kondycji, że od dawna próbuje schudnąć, ale wszystkie dotychczasowe wysiłki zakończyły się niepowodzeniem, albo następował efekt jo-jo. Jednak pani B. to twarda sztuka, postanowiła spróbować ponownie.
Jej postanowienie noworoczne brzmiało: „Muszę schudnąć”. Plan był jasny: korzystać z dobrodziejstw refleksologii, rzucić słodycze, zapewnić sobie codzienną dawkę ruchu i kłaść się wcześniej spać.
Zabiegi trwały, w tym czasie pani B. walczyła z uzależnieniem od słodyczy, rozpoczęła regularne ćwiczenia na rowerze stacjonarnym i ze smovey, masaże tkanki brzusznej pierścieniami smovey, wprowadziła picie zielonych koktajli. Kiedy pani B. oświadczyła, że zrzuciła pierwszy kilogram, obydwie wiedziałyśmy, że wszystko jest na dobrej drodze. Na ostatnim zabiegu usłyszałam, że waga pokazuje o pięć kilogramów mniej, a co najważniejsze kręgosłup nie dokucza.
Spotykamy się jeszcze, raz na dwa tygodnie, ( do tej pory zabiegów było czternaście), później nasze spotkania będą coraz rzadsze, tak aby organizm nauczył się radzić sobie sam bez wspomagania refleksologią.
Wiem, ze proces samo naprawy ciągle trwa i że to jeszcze nie koniec niespodzianek, ale dla mnie to co najważniejsze już się wydarzyło, bowiem, jak na refleksologa przystało odnalazłam zdrowie w schorowanym ciele człowieka. I to wszystko co najważniejsze…