Kamienie w pęcherzyku żółciowym

Moja własna praca i ogromne doświadczenie…

Z dnia codziennego mam mnóstwo historii, gdzie nasza kochana Refleksologia jest wielka i pomocna.
Telefon wypełniony skanami wyników od klientów, jak to się poprawiło, jak lekarz nie mógł uwierzyć itp.. itd…

Ale świat się zmienia dopiero, kiedy to na własnym ciele doświadczasz…. I tak było też u mnie.

W styczniu tego roku dowiedziałam się, że mam bardzo liczne drobne kamienie w pęcherzyku żółciowym….do operacji. Trzech niezależnych lekarzy, kolki 2 razy w tygodniu, dyskomfort ogromny i strach co dalej… Przecież nie może być tak, że nic się nie da zrobić. Przyznaję naprogramowałam się przez chwilę opiniami świata medycznego, gdyż na każdym kroku mnie straszyli zatkaniem przewodów żółciowych, zapalenie trzustki…

Zabrałam się ostro do pracy! Znalazłam lekarza, który też inaczej spojrzał na mnie, a przede wszystkim zaufałam sobie… a to też dzięki Wandzie, która mnie wspierała.

Zabiegi robiłam sobie praktycznie codziennie, a raz w tygodniu korzystałam z zabiegów robionych przez nasze koleżanki refleksolożki… Zmieniałam dietę – przede wszystkim śniadania tłuszczowo-białkowe, które dały mi ogromną ulgę i spadek masy ciała. Na czczo ocet jabłkowy, wieczorem okłady na wątrobę z oleju rycynowego, masowanie tarczycy olejem kokosowym.

To wszystko i jeszcze wiele więcej sprawiło, że w maju na tomografii komputerowej już kamieni nie było…:)

Teraz tylko trzeba utrzymać ten stan i dbać o siebie i tak jak na facebooku kiedyś opisałam nasze spotkanie z Małgosią, jak to sobie zabiegi robimy w grodzie na słoneczku „A kto Refleksologowi zabroni „…:)

Z pozdrowieniami dla wszystkich  – dbajcie o siebie.
Agnieszka – Dyplomowany Refleksolog z Bydgoszczy

 

Scroll to Top