Opryszczka – moje utrapienie

Od blisko 20 lat borykałam się z problemem nawracającej opryszki na ustach. Myślę, że problem zaistniał przy problemie zdrowotnym z nerkami. Właściwie nikt nie wiedział wtedy, co mi dolega. Połowę moich ust i policzka zajęła 20 lat temu ogromna ilość pęcherzyków z ropą. Mama biegała ze mną od lekarze do lekarza, ale nikt nam nie pomógł. Moje żywienie przez kilka dni polegało na piciu ze słomki, bo nie mogłam jeść. Usta były „zaklejone” ropą. Problem jakoś ustąpił, ale od tego czasu regularnie co  miesiąc , dwa  opryszczka pojawiała się w czasie „trudnych kobiecych dni”, przeziębień czy problemów z nawracającym piaskiem w nerkach. Jakoś nauczyłam się z tym żyć, chociaż urody opryszczka mi nie dodawała.

Z czystej ciekawości poddałam się kiedyś zabiegowi akupresury , który wykonywała na mnie przemiła pani Basia (doświadczona blisko 70- letnia kobieta, okaz zdrowia i zarazem „magiczna” kobieta). Od niej zaraziłam się „miłością do stóp”.  Ta miłość zaprowadziła mnie na szkolenia w PIR J Ukończyłam 2 stopnie i chcę uczyć się dalej.

Ale teraz przejdę do sedna sprawy. Podczas wyjazdu integracyjnego z mężem i znajomymi byłam pasażerem auta a do pokonania mieliśmy 350 km. Więc co tu robić??? Zaczęłam przyglądać się swoim rękom (na kursie refleksologii rąk niestety jeszcze nie byłam, ale znam mapy rąk Wandy Bratko i czytam dużo książek z zakresu refleksologii). Na serdecznym palcu lewej ręki miałam pierścionek. Ściągnęłam go i zauważyłam , że w miejscu po pierścionku mam dosyć spory obrzęk. No i zaczęłam palec ugniatać. Trwało to chyba ze 2 godziny (podczas podróży) no i bardzo bolało.

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, wieczorem wybraliśmy się na zwiedzanie miasta. To wtedy mąż zapytał mnie czy wzięłam ze sobą jakiś lek na opryszczkę , bo twierdził że mi „ wychodzi”. Byłam zdziwiona, bo zwykle „wyrzut” na ustach poprzedza swędzenie i „pulsowanie” a tu nic….

Znajoma jednak potwierdziła, że rzeczywiście widzi „zimno” po lewej stronie ust. Szybko sięgnęłam do internetu i na jednej ze stron znalazłam mapę rąk na której refleksy ust znajdują się w  pierwszych „poduszkach” palców, czyli tam gdzie był wcześniej pierścionek. Namiętnie „tarmosiłam” palca do wieczora no i…..ŻADEN WIRUS NIE WYSZEDŁ (choć wcześniej  wszyscy go widzieli J).

Pierścionków od tej pory nie noszę, żeby nie blokować refleksów. A opryszczkę miałam od tego czasu raz (minęło pół roku)-  przypuszczam jednak, że wtedy zaraziłam się od koleżanki podczas składania życzeń. Ale nie będę już nic pisać, żeby nie zapeszać.

Sylwia  – miłosniczka stóp

Scroll to Top