Pewnego dnia dostałam telefon ze szkoły, że mój 8 letni syn skoczył ze schodów i skręcił sobie kostkę.
Kiedyś spanikowałabym i od razu biegłabym na pogotowie, teraz będąc już refleksologiem z doświadczeniem wiedziałam dokładnie co mam zrobić. Kostka mojego małego ,,skoczka,, miała niesamowity obrzęk, tuż pod kością był już siny duży krwiak ,więc widać było, że torebka stawowa była naruszona. Ból przeogromny, więc wiedziałam, że nie mogę na niej pracować. Wzięłam olej rycynowy i amol zrobiłam okład na uszkodzoną nogę i zaczęłam jednocześnie rozpracowywać miejsca odpowiadające- czyli drugą stopę.
Nie wiem czy mi uwierzycie, ale ból w tej zdrowej wcale nie był mniejszy.
Tak więc także tą zdrową kostkę opracowywałam delikatnie a zarazem dokładnie, używając oleju rycynowego. Gdy widziałam ulgę na twarzy syna, który uwielbia refleksologię jak ja, wpadłam na pomysł by dać mu zadanie. Dostał trochę oleju na oba nadgarstki i sam skrupulatnie zaczął go sobie wmasowywać.
Dokładnie tak wyglądała nasza praca przez 4 dni.
Kupiłam dziecku cienki na rzepy stabilizator by noga w trakcie chodzenia się nie wyginała, a łatwo było go ściągnąć by kilka razy dziennie można było tę stopę przepracowywać.
Skonsultowałam się z jednym Panem dr by upewnić się czy kostka jest cała i dostałam pochwałę iż nie założyliśmy gipsu, ponieważ przy takim skręceniu zakłada się jak nic na 2 tygodnie szynę gipsową i noga bardzo długo wracałaby do formy.
A tak moje dziecko po 10 dniach było już na sankach i powoli wraca do tańczenia i piłki. Czyż refleksologia nie powinna być formą rehabilitacji przy takich właśnie urazach zamiast gipsu. Sami wiecie jaka jest odpowiedź. Miejsca odpowiadające, refleksy na dłoniach i mądrość refleksologii to jest moc.
Pozdrowienia z Cieszyna śle Wioletta Szojda