Początek i koniec

„Polski Refleksolog”, to ostatnie jego wydanie – nr 80, październik 2021

Nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć w jaki sposób na przestrzeni 20 lat „stworzyłam” 80 numerów „Polski Refleksolog”, skąd we mnie było tyle cierpliwości, samozaparcia, systematyczności, mimo, że moje – nasze życie na emigracji nie było usłane „różami”.

Siedząc na patio, patrzące daleko do horyzontu zieleni, w pełni słońca i deszczu spełniałam swoje marzenia  nauczenia Polaków szlachetnej refleksologii.

Nie tworzyłam tego dla samej siebie, ale dla budowy od ZERA polskiej refleksologii, dla przeciętnego Polaka poszukującego w sobie zdrowia, dla wsparcia zdrowia rodziny, bliskich, znajomych, a za chwilę w przekształcenie tej pracy w zawód profesjonalnego refleksologa.

Przeszło 30 lat pracy w zawodzie refleksologa i 20 lat tworzenia treści i mądrości dla  potencjalnego refleksologa, teraz dziwię się, jak to się stało.

Przecież wciąż się uczę i nie wiele wiem, wciąż odkrywam mądrości pracy ciała człowieka poprzez nadzwyczaj prostą pracę na stopach, rękach, twarzy i głowie. Łączę, poszukuję często „igły w stogu siana” dla przeniesienia  bólu do stóp, a zlikwidowania jego w ciele człowieka.

Moje ręce przez długie lata „transportowały” ból z ciała do stóp, rąk, aby przekonać się, czy jest to u każdego z nas realne, możliwe…oj, bolały kciuki i palce, a rano były sztywne  jak kołki w płocie. Myślę, że moja „emigracyjna choroba” była potrzebą wynalazku dla poszukiwania zdrowia w swoim schorowanym ciele człowieka bez konkretnej medycznej diagnozy w beznadziejnym samopoczuciu na wielu poziomach – to zabiegi refleksologii z dnia na dzień tworzyły siłę procesów zdrowienia.

Słowo REFLEKSOLOGIA zasiałam w kraju po raz pierwszy w 1994  roku będąc po latach na spotkaniu z rodziną, tak się zaczęło, a od roku 1995 wiosna – jesień loty LOT-em nad oceanem tam i z powrotem dla polskiej refleksologii.

Już wcześniej jeździłam po światowych konferencjach, obserwowałam pracę organizacji światowych i europejskich refleksologów, rozmawiałam z przedstawicielami różnych krajów, wymienialiśmy się zabiegami, uczyłam się, wobec tych zabiegów, zawsze oczekiwałam zdecydowanie większej mądrości pracy na stopach niżeli prowadziłam ją sama.

Prowadziłam notatki z podróży, analizowałam odczucia i efekty tej pracy po zabiegach innych. To one przekształciły się z czasem w potrzebę pisania dla początkujących refleksologów biuletynu „Polski Refleksolog”

Prenumerowałam wszystkie fachowe czasopisma, czytałam opisy przypadków i za chwilę te informacje przenosiłam na pracę na stopach sprawdzając i utwierdzając samą siebie o jej wartościach dla zdrowia – było i dalej jest niesamowite!.

To pasja tej pracy goniła mnie dalej i dalej w temat poszukiwania zdrowia w schorowanym ciele człowieka, ale fachowe czasopisma nigdy nie zastąpiły codziennej praktyki dotykiem ludzkich rąk.

Każda jedna mądrość jaką przekazywałam i przekazuję refleksologom była i jest efektem wielu, wielu lat systematycznej pracy, nauki, chociaż odważnie powiem, że była i jest to nadzwyczaj radosna przygoda życia, przywilej dla poszukiwania zdrowia u siebie samej i z czasem zawodowo do dzisiejszego dnia na spotkaniach z refleksologami, których DUSZĘ ogarnęła już pasja REFLEKSOLOGII – chodzą w „butach”  refleksologa.

Wanda Bratko


Scroll to Top